Pled z wełny czesankowej - rozbiór krytyczny

Na wstępie powinnam pogratulować sobie systematyczności. Tak też robię. Dziękuję staram się. 
I zapewnić, że jeśli ktoś z Was - drodzy czytelnicy - zechce śledzić tego bloga na stałe, to błagam nie nastawiajcie się, że zacznę publikować 5 razy w tygodniu. To nie realne. 
Bo jak ktoś kiedyś powiedział: Najfajniejszy w tym wszystkim jest ten element zaskoczenia.  

W podobnym tonie zaczyna się historia bohatera dzisiejszego posta (postu) - tytułowego pledu (pleda) vel. koca. 
Wzięto mnie z zaskoczenia. A że wszystko można i da się - kwestia czasu i pieniądza. Nie pozostało mi nic innego jak tylko się zgodzić. 

Na blogach o podobnej tematyce wyczytacie że dziewczyny chcą, marzą, pragną posiadać (zrobić) taki pled, niektóre spełniają swoje zachcianki, dla innych to ciągle sfera marzeń bo to dosyć droga inwestycja - i nie przypadkiem używam w tym miejscu tego określenia. Nota bene podobno taki chunky knit blanket to podobno hit tego jesienno - zimowego sezonu. Może -  nie wiem, jestem słaba w podążaniu za trendami. 
Co do mnie widywałam w sieci podobne projekty, wyglądały całkiem estetycznie - ale jakoś nie zaiskrzyło. 

Z dużymi obawami rozpoczęłam zgłębiać temat czesanki. 
1. Gdzie nabyć
2. Za ile nabyć
3. Jaką ilość nabyć
4. No i ostatecznie co zrobić aby TO: 

zmieniło się w TO:

Odpowiem w odwrotnej kolejności. 

Coś co zwykle wygląda na bardzo skomplikowane jest zazwyczaj banalnie proste.  
I to jeden z tych przykładów. Nawet jeśli za pierwszym razem nie wyjdzie, to za drugim wyjdzie na pewno.
Nie zamierzam pokazywać filmów instruktażowych i tworzyć przydługich opisów, bo uważam że wszystko co trzeba wiedzieć aby taki pled zrobić zostało już powiedziane i pokazane - osobiście nie czuje potrzeby aby to powielać. 
W sieci roi się od tutoriali wystarczy zajrzeć TUTAJ lub TUTAJ a wszystko powinno się udać. 
I bez obaw nie będzie potrzebny ani kij od szczotki, ani żadne rurki pcv (choć pomysłowość podziwiam) nie polecam również kupować gigantycznych drutów ciężkich w obsłudze - tutaj wystarczą jedynie twoje dłonie.

Równie nieuzasadnione obawy miałam odnoście tego gdzie kupić taką ilość czesanki. Przeszukałam w pierwszej kolejności znane mi pasmanterie internetowe - nie znalazłam. Po drodze natknęłam się na zupełnie nieznane mi sklepy (producentów)  z fajnymi rzeczami do rękodzieła i tak po nitce do kłębka trafiłam na Allegro. Zainteresowanym zakupem radzę zacząć od Allegro - kwestia oszczędności czasu. 
Znajdziecie tam aukcje z ilością czesanki dedykowaną dokładnie do zrobienia takiego właśnie pledu (mój ma wymiary ok 120 cm X 180 cm) i jest to  ok 4 do 5 kg wełny. 

Co do wartości natknęłam się na dwie półki cenowe. Tańsza wełna z owiec polskich lub hiszpańskich oraz droższa z merynosów australijskich. Klientka zdecydowała o zakupie tańszej więc tym samym nic nie mogę powiedzieć o droższej. 

Podsumowując 
1. Ilość zużytej wełny - w moim przypadku 5 kg 
2. Wymiary - jak już wyżej wspomniałam ok 120 cm X 180 cm. Robiłam z ok 20 oczek.
Nie należy się tym jednak sugerować przy swoich pracach. Podawanie dokładnych wymiarów w tak wielkim projekcje w mojej opinii mija się z celem, zleży z ilu oczek robicie, czy robicie ciasno czy luźniej, jakiego ściegu używacie - ten do którego odsyłają wskazane wyżej tutoriale to tylko jeden przykładowy z którego akurat ja skorzystałam.
3. Czas wykonania - ok 3 godzin - jak na kogoś kto robił z takiej wełny pierwszy raz tempo iście ekspresowe - zwłaszcza że obyło się bez poprawek bo wełna układała się całkiem dobrze. Trzeba jednak pilnować aby pasmo się nie skręcało. 









Jak na laika w pracach z wełną czesankową uważam efekt końcowy za całkiem udany. Jak by to doprecyzować - wyszła mi piękna dekoracja

Aż zapiera dech w piersiach i brakuje słów. 

No dobra wystarczy, powiem wprost taki pled nadaje się tylko do leżenia i wyglądania. 
I jeżeli robisz go albo kupujesz w takim celu czuję się rozgrzeszona. 
Taka wełna jest bardzo delikatnym produktem i należy się z nią obchodzić z wielką ostrożnością. 
W robótce należy uważać aby zbyt mocnym pociągnięciem nie przerwać pasma, sama wełna zostawia za sobą długie kłaczki. 
Gotowy pled jest niezwykle delikatny w dotyku, miękki, przyjemny i bardzo puszysty - ale nie należy zapominać że przy tym bardzo ciężki.
Co gorsza wełna ma to do siebie, że ulega filcowaniu, raczej prędzej niż później pojawią się na niej zmechacenia - można je usunąć nożyczkami lub golarką do ubrań - i jest to naturalny proces. 
I najlepsze na koniec - czyszczenie tylko chemiczne. Należy zapomnieć o praniu domowym sposobem. Taki pled to gabaryt wśród zwykłych domowych koców i kocyków i nawet jak spróbujesz go upchnąć do pralki (czego osobiście nie polecam) to nie powinien mieć styczności z wodą. Zwiększy swoją wagę dwukrotnie i ulegnie sfilcowaniu. 
A jeśli posiadasz w domu zwierzęta? Tego nie chce sobie nawet wyobrażać. 

Jeżeli jesteś osobą praktyczną i nabywasz rzeczy aby ich używać, ciągać za sobą w każdy kąt mieszkania  i nie rozstawać się z nimi na krok, a przy tym jesteś kociarą lub psiarą (kociarzem lub psiarzem) - to taki pled nie posłuży Ci zbyt długo - warto więc rozważyć czy aby wart jest swojej ceny. 
A jeśli celebrujesz posiadanie takich przedmiotów i dbasz o nie z należytą starannością - czytaj: inwestujesz swój czas i pieniądze w utrzymanie ich w jak najlepszym stanie - to warto. 

I na tym zakończę, bo nadal jestem wewnętrznie rozdarta. Nic się nie zmieniło, chociaż dane mi było na własnej skórze przetestować pracy z wełną czesankową. Bardzo bym chciała ją pokochać - bo piękna jest mimo swej niepraktyczności - ale w dalszym ciągu nie zaiskrzyło. Bywa.